środa, 16 grudnia 2015

Racuchy z jabłkami i sosem piernikowym

Co zrobić z podarowanym workiem jabłek? Racuchy! Z czym je podać, aby smakowały inaczej i nastrajały świątecznie? Z sosem piernikowym! :) Moja propozycja na zimowe śniadanie. Kiedy na dworze mróz, za oknem sypie śnieg, a my mamy ochotę na coś słodkiego i ciepłego. Sos piernikowy jest gęsty, bardzo aromatyczny i świetnie komponuje się z jabłkami. Już od jakiegoś czasu poszukiwałam przepisu na właśnie słodki, korzenny sos. Zazwyczaj jednak trafiałam na wersję wytrawną, pasującą do pieczonego indyka czy kaczki. Postanowiłam więc spróbować zrobić go sama. Efekt? Spróbujcie sami ;)




Składniki:
3 nieduże jabłka
2 szklanki mąki
szklanka mleka
2 łyżki cukru
2 jajka
pół łyżeczki proszku do pieczenia
olej do smażenia

Jabłka obieram ze skóry i wydrążam gniazda z pestkami. Kroję je na mniejsze kawałki. Jajka ucieram z cukrem mikserem, dodaję mleko i gdy masa się napowietrzy powoli dosypuję mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Jeśli masa jest zbyt rzadka możemy dodać więcej mąki, jeśli za zbyt gęsta - dodajemy mleka. Na koniec dodaję jabłka i mieszam łyżką, aż składniki się dokładnie połączą. Racuchy smażę na złoty kolor na rozgrzanym oleju.

Sos piernikowy:
3 kopiaste łyżki miodu (użyłam gryczanego)
łyżeczka przyprawy do piernika
laska cynamonu (1/2 łyżeczki mielonego)
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1 gwiazdka anyżu
2 goździki

Przyprawy ucieram w moździerzu na drobny pył. W rondlu roztapiam miód na wolnym ogniu, uważając, aby nie zaczął wrzeć. Dodaję mieszankę przypraw i mieszam przez 3-4 minuty, aż całość zgęstnieje i nabierze ciemnego koloru. Jeszcze ciepłym polewam racuchy. Smacznego!












niedziela, 13 grudnia 2015

Pierniczki świąteczne

Grudzień i przygotowania do świąt... Najlepszy czas w roku :) Wieczorami zapalam mnóstwo świeczek, zakładam grube wełniane skarpety i objadam się aromatycznymi mandarynkami. Szczyt szczęścia następuje w momencie, gdy spadnie gruby, puszysty śnieg, który wycisza wszystko za oknem. W domu pachnie prażonymi jabłkami z cynamonem, świeżymi gałązkami świerku i piernikami. Piekę je co roku i kiedy tylko mogę, obdarowuję bliskich i znajomych. Czy może być coś bardziej radosnego? Sama najbardziej lubię je jeść bez żadnych kolorowych dodatków, popijając herbatą z cytryną. Upieczcie sobie pierniki i cieszcie się nadchodzącymi świętami!

Składniki:
(z porcji wychodzi ok. 60 pierniczków) 

2 szklanki mąki
3/4 kostki masła
1 jajko
szklanka cukru pudru
4 czubate łyżki miodu (u mnie akacjowy)
opakowanie przyprawy do piernika
łyżeczka cynamonu
pół łyżeczki mielonego imbiru
łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli

W garnku podgrzewam masło i miód do całkowitego rozpuszczenia. W misce mieszam mąkę z sodą, cukrem pudrem i przyprawami piernikowymi. Dodaję jajko, sól i ostudzone miód z masłem. Całość zagniatam na gładką, lśniącą masę. Ciasto owijam folią i schładzam w lodówce przez min. godzinę.



Gotowe ciasto rozwałkowuję na cienkie płaty i wykrawam pierniczki. Blachy wykładam papierem i układam na nim ciastka. Piekę je w 170 stopniach nie więcej, niż 6-7 min. (uwaga! cienkie ciasto może się szybko przypalić). Smacznego


W tym roku pierniki dzielnie pomagał mi robić M. ;)


Ani M. dziękuję za piękne bombki i choinki - 100 % handmade :)





sobota, 5 grudnia 2015

Rogale zwyczajne

Domowe, świeże rogale. Smakują z dżemem, nutellą, miodem albo po prostu z masłem. Zupełnie zwyczajne, bez kruszonki, maku i lukru. Smak tkwi w prostocie. Najlepsze w dniu upieczenia, jeszcze lekko ciepłe... Dzień dobry!

Składniki na 8 niedużych rogali:
2,5 szklanki mąki pszennej
20 g świeżych drożdży
szklanka wody
5 łyżek ciepłego mleka
2 łyżki oliwy
łyżka cukru
łyżeczka soli

Drożdże ucieram łyżką w ciepłym mleku razem z cukrem, odstawiam, aż podwoją objętość. Do miski wsypuję mąkę, sól, dodaję oliwę i drożdżowy rozczyn. Mieszam, powoli dodając wodę. Zagniatam ciasto, przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na ok. godzinę.

Na posypanym mąką blacie, rozwałkowuję ciasto i dzielę na 8 części (można podzielić na sześć - rogale będą wtedy większe). Każdy kawałek zawijam, zaczynając od szerszej części i roluję w stronę węższej. Układam je na blasze wyłożonej papierem i czekam, aż podrosną przez pół godziny.

Rozgrzewam piekarnik do 190 stopni. W miseczce mieszam 1 łyżeczkę cukru pudru z 4 łyżkami wody i smaruję nią po wierzchu rogale. Przed włożeniem rogali do piekarnika, całe jego wnętrze spryskuję wodą. Rogale piekę przez 20-30 min, aż będą złociste. Smacznego :)



 

środa, 2 grudnia 2015

Szwedzkie ciasteczka Pepparkakor

Podpatrzone w IKEA, upieczone w domu - ciasteczka rodem ze Szwecji. Są kruche i aromatyczne dzięki  sporej ilości przypraw korzennych. Idealnie nadają się na tę porę roku - jeszcze jesiennie, ale z już dającymi o sobie znać pierwszymi mrozami i znakami nadchodzących świąt... Dobrze jest, aby ciasto rozwałkować cienko, ale jeśli się Wam nie uda za pierwszym razem, nie ma się czym przejmować, bo te ciasteczka udają się za każdym razem, bez względu na ich grubość. Nie mylcie też ich z tradycyjnymi pierniczkami świątecznymi - nie ma w nich ani miodu, ani sody... Gdyby nie czas oczekiwania na schłodzenie ciasta w lodówce, ciastka robiłyby się błyskawicznie. No, to udanych wypieków! ;)

Składniki na ok. 60 niedużych ciastek: 
2,5 szklanki mąki
0,5 szklanki cukru pudru
0,5 szklanki syropu klonowego (melasy, syropu z daktyli)
pół kostki masła
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
pół łyżeczki zmielonego cynamonu
półtora łyżeczki zmielonego imbiru
duża szczypta soli
2 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika

W garnku roztapiam masło z syropem klonowym i cukrem pudrem. Do dużej miski przesypuję mąkę, proszek do pieczenia i przyprawy. Dodaję jajko i przestudzoną słodką masę z garnka i wszystko szybko zagniatam. Formuję zwartą kulę, owijam folią spożywczą i wkładam do lodówki na ok. 2 godz. Ciasto dość mocno stwardnieje i nie będzie się kleić. 

Ciasto rozwałkowuję na blacie i wykrawam foremkami ciastka. Układam na wyłożonej papierem blasze w niewielkich odstępach - nie podwajają swojej objętości. Piekę je w 175 stopniach przez 10-12 min, aż lekko zbrązowieją. 


Smacznego!


  



sobota, 21 listopada 2015

Jaglanka na mleku z jabłkami i cynamonem

Lubicie połączenie jabłek i cynamonu? Mi ten duet jednoznacznie kojarzy się z jesienią i oczekiwaniem na Boże Narodzenie. Jaglanka jest smaczną alternatywą dla tych, którzy lubią lekkie śniadania na słodko i będzie miłym urozmaiceniem codziennych owsianek czy płatków. Przepis jest banalnie prosty i szybki. W sam raz na błogi sobotni poranek :) Dzień dobry!

Składniki:
4 łyżki kaszy jaglanej
szklanka mleka
1 jabłko
łyżeczka miodu akacjowego lub gryczanego
1/4 łyżeczki cynamonu

Kaszę płuczę pod zimną wodą, aby nie była gorzka. Jabłko wraz ze skórką ścieram na tarce o grubych oczkach. Podgrzewam mleko wraz z miodem i gdy zacznie się gotować, dodaję kaszę. Mieszam, aż jaglanka zgęstnieje a mleko odparuje. Dodaję jabłka i cynamon. Całość posypuję orzeszkami i polewam odrobiną miodu. 







wtorek, 17 listopada 2015

Brownie z karmelem i fistaszkami

Są takie dni kiedy napada mnie ochota na coś czekoladowego. I nie zawsze oznacza to, że jest mi smutno czy, że mam chandrę :P Po prostu wzywa mnie czekoladowy głód, któremu nie potrafię się oprzeć. To ciasto to marzenie każdego czekoladoholika - używam do niego aż dwóch tabliczek czekolady! Jest niesamowicie intensywne w smaku i aromacie, mogłabym nawet powiedzieć, że wyrafinowane. Ciężkie, wilgotne, a jednocześnie ciągnące się poprzez karmel i chrupiące dzięki prażonym fistaszkom. Zmysłowe szaleństwo. Jeden kawałek w zupełności zaspokaja ochotę na coś słodkiego, ale kto by tam kończył na jednym kawałku... ;) 

Składniki na brownie:
2 ciemne czekolady (min. 70%)
szklanka drobnego cukru
3 jajka
szklanka mąki
3/4 kostki masła

Karmel:
3/4 szklanki cukru
małe opakowanie śmietanki 30%

+ 3 garści fistaszków



W rondlu rozpuszczam masło i rozdrobnioną czekoladę na brownie. W międzyczasie w mikserze ubijam ucieram jajka z cukrem. Gdy masa jest już puszysta i biała, powoli dodaję do niej ostudzone masło z czekoladą. Mąkę przesiewam przez drobne sitko i delikatnie mieszam z masą. Całość przelewam do niskiej formy wysmarowanej tłuszczem i wyłożonej pergaminem. Piekę w 170 stopniach przez 20 min. 

Fistaszki obieram ze skorupek, rozdrabniam tłuczkiem w woreczku foliowym i prażę na rozgrzanej patelni, aż się zrumienią, a nawet lekko przypalą.

Aby uzyskać domowy karmel, na patelnię (najlepiej takiej z powłoką zapobiegającą przywieraniu) wsypuję cukier i mocno podgrzewam. W tym czasie cukru się nie miesza. Kiedy całkowicie się rozpuści i zbrązowieje, lekko obracam i potrząsam patelnią, aby uzyskać jednolitą konsystencję i upewnić się, że nie ma żadnych grudek. Następnie szybko dodaję śmietankę i energicznie mieszam całość. UWAGA! Karmel będzie mocno wrzał, bąbelkował i się pienił. Po około minucie, zdejmuję patelnię z ognia i chwile czekam, aż karmel zgęstnieje. Polewam nim wystudzone brownie i posypuję obficie orzeszkami. Smacznego!






środa, 11 listopada 2015

Placki bananowo-kokosowe

Delikatne, lekkie placki, które robi się błyskawicznie. Do ich przygotowania potrzebnych jest tylko 5 składników, które mieszamy ze sobą, tworząc gęstą, na pierwszy rzut oka, niezbyt apetycznie wyglądającą breję ;) Czego chcieć więcej na początek dobrze zapowiadającego się dnia? Aha, zapomniałam - jeszcze kawa :) Dzień dobry!

Składniki na 5 niedużych placków:
1 banan
2 łyżki wiórków kokosowych
2 łyżki mąki pszennej
1 jajko
łyżka miodu (u mnie wielokwiatowy)
szczypta proszku do pieczenia (opcjonalnie)
olej do smażenia

Banana ugniatam widelcem wraz z jajkiem i miodem. Dodaję mąkę i wiórki, energicznie mieszam. Placki smażę na rozgrzanym mocno oleju max. 1,5-2 minuty, aż będą złociste. Podaję posypane wiórkami kokosowymi i suszoną żurawiną. 






czwartek, 29 października 2015

Tarta z cukinią, wędzoną szynką i serem pleśniowym

Dobrze jest tutaj wrócić. Choćby na chwilę, dla jednego przepisu, kilku zdjęć... Dni do końca roku uciekają jak szalone, powoli zbiera mi się na nostalgiczne podsumowania tego, co się wydarzyło, kogo spotkałam, czego się nie spodziewałam, a co powtórzyło się, jak co roku i nie było żadnym zaskoczeniem. Choć tych ostatnich wrażeń było najmniej - życie i to, co mnie spotyka jest zupełnie nieprzewidywalne ;) 

Tarty nie znudzą mi się chyba nigdy. Mogę je jeść na słono, na słodko, na ciepło, na zimno, na "każdo" :P Dzisiaj propozycja wytrawna z cukinią, wędzonką i pleśniowym serem. Tarta jest bardzo sycąca, także kawałków wystarczy na pewno dla Wszystkich! 

Składniki na spód:
1,5 szklanki mąki
pół kostki margaryny
1 jajko
płaska łyżeczka soli

Wypełnienie:
1 cukinia
30 dag wędzonej szynki
małe opakowanie sera pleśniowego
1 cebula
1 jajko
4 łyżki kwaśnej śmietany
sól, pieprz, tymianek, oregano

Wszystkie składniki na ciasto mieszam ze sobą i rozcieram w palcach, ugniatam i formuje zwartą kulę. Schładzam ją w lodówce przez min. 30 min.
W międzyczasie kroję na plastry cukinię razem ze skórką, posypuje je solą i odkładam, aby puściła soki. Kroję na mniejsze kawałki wędzonkę i ser pleśniowy, siekam drobno cebulę. Formę do tarty wykładam papierem pergaminowym. Rozwałkowuję schłodzone ciasto i układam je na blasze, dobrze wypełniając falowane brzegi. Na cieście układam kolejno cebulę, wędzonkę i ser. Następnie odsączone plastry cukinii. Całość polewam mieszaniną roztrzepanego jajka i śmietany. Doprawiam pieprzem, solą i ziołami. Tartę piekę w 180 stopniach przez ok. 30 min. Smacznego.




poniedziałek, 19 października 2015

Jesień.

Wstajesz rano - jeszcze jest ciemno. Wychodzisz z domu - nadal jest ciemno. Wracasz do domu - już jest ciemno. Ta pora zdecydowanie nie sprzyja blogowaniu. A dokładniej, robieniu zdjęć jedzeniu. Na dworze plucha, za oknem wszystko zdaje się być pochłonięte szarą, ciężką mgłą albo rozmyte deszczem. Miasto wygląda smutno i ponuro...
Jako początkujący bloger-amator nie sprawiłam sobie jeszcze ani mini studnio, ani lampy, która roztoczyłaby trochę niezbędnego światła w mieszkaniu i pozwoliła zrobić dobrej jakości zdjęcie ciastu. Ale... Boże Narodzenie już niedługo, więc pomyślę nad napisaniem krótkiego listu do Św. Mikołaja ;) Jest mi szkoda, że teraz tak rzadko mam okazję tutaj zaglądać i podzielić się przepisem. No bo kto lubi czytać przepisy kulinarne, które nie mają ani jednego zdjęcia? Pomimo wszystko w mojej kuchni wciąż coś się dzieje - jesień, nie jesień - jeść trzeba. Teraz jest czas szarlotek z kwaskowatymi jabłkami, gorącej zupy gulaszowej, zapiekanek ziemniaczanych z boczkiem i cebulą i oczywiście wszelkich dań i wypieków z dyni. No ale to by było na tyle. Zdjęć nie będzie. 

Spokojnego wieczoru :)


niedziela, 11 października 2015

Ciasto dyniowo-pomarańczowe

Jest coraz zimniej... Dobrze, że przed szarym i długim listopadem, zawsze jest jeszcze kolorowy październik. Kiedy tylko mogę, jeżdżę rowerem, spaceruje po lesie, z którego za każdym razem przytaszczę do domu dary jesieni i już zaopatrzyłam się u mamy w 3 słoiki miodu. 
Muszę naładować się na zimę, a w tym pomagają też jak zwykle słodkości ;) Poniżej przepis na jesienne ciasto dyniowe z pomarańczową nutą. Jest bardzo delikatne, intensywnie aromatyczne i ma piękny kolor. Do tego wypieku warto wybrać dynię o miękkim, soczystym miąższu, który nada wilgotności i pozwoli dłużej pozostać ciastu świeżym. 

Składniki:
1 i 1/4 szklanki mąki
szklanka surowej, startej dyni
szklanka cukru
pół szklanki oleju
2 jajka
łyżeczka sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia
2 garści orzechów (u mnie arachidowe)
4 łyżki wiórków kokosowych
1 pomarańcza
pół łyżeczki aromatu pomarańczowego
paczka cukru waniliowego
cukier puder 

Jajka ucieram mikserem z cukrem na gładką masę. Dodaję dynię (sam miąższ - bez skóry i pestek), orzechy, wiórki i startą skórkę z pomarańczy wraz z aromatem. W oddzielnym naczyniu mieszam mąkę z proszkiem i sodą. Powoli wsypuję suche składniki do masy z dynią, mieszam.

Ciasto przelewam do tortownicy wyłożonej pergaminem i piekę w 170 stopniach przez 35 min. (do suchego patyczka).

Przygotowuję masę pomarańczową do przełożenia ciasta: obieram pomarańczę z pozostałej po starciu skóry i kroję na mniejsze kawałki. Przekładam do mniejszego rondla i gotuję na małym ogniu, aż owoc się rozpadnie. Dosypuję cukier waniliowy i podgrzewam jeszcze przez 10 min. Tak przełożoną masą przekładam upieczone i wystudzone ciasto. Na koniec posypuję cukrem pudrem.
Smacznego!





sobota, 10 października 2015

Placki owsiane z sosem śliwkowym

Śniadanie - najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. Lubię, gdy mam na nie czas, mogę spokojnie siedzieć, pić kawę i celebrować ten moment. Szczególnie w weekendy nachodzi mnie ochota na coś innego, niż na co dzień, bo zazwyczaj kończy się na owsiance z owocami ;) Dzisiaj jemy placki owsiane z sosem śliwkowym. Wykorzystałam moment, kiedy smażone powidła na kuchence nie do końca odparowały i miały konsystencje gęstego sosu (bez ani grama cukru!). Gdybyście nie mieli takiego pod ręką, można spokojnie wykorzystać syrop klonowy albo miód. 

Dzień dobry!






Składniki:
szklanka płatków owsianych
szklanka mąki
3 łyżki syropu klonowego
1 jajko
pół łyżeczki sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia
szklanka jogurtu naturalnego
2 łyżki klarowanego masła do smażenia

Do miski wsypuję suche składniki i dokładnie mieszam ze sobą. Dodaję jajko, jogurt, syrop i mieszam, aż do połączenia się składników. Masło rozgrzewam na patelni i smażę na nim placki wykładając niewielką ilość ciasta łyżką. Smażę z obu stron, aż będą złociste. Placki smażą się bardzo szybko, dlatego uważajcie, żeby się nie przypaliły ;)








środa, 30 września 2015

Sos borowikowy

Nareszcie są! Wyczekane, wytęsknione, spóźnione o dobre dwa miesiące... GRZYBY :)
Prawdę mówiąc, straciłam już nadzieję na tegoroczne zapasy suszonych borowików do wigilijnego barszczu, a tu taka niespodzianka. Grzyby zbieram od dzieciństwa. Rozpoznawać ich gatunki nauczył mnie tata, któremu jestem wdzięczna za zarażenie mnie lubością do chodzenia po lesie. Czasami nasze wyprawy przeciągały się do późnych godzin wieczornych, aż zapadał zmrok i nie mogliśmy rozróżnić gdzie grzyb, a gdzie liść. W sumie dochodzę do wniosku, że chyba nawet bardziej wolę zbierać grzyby, niż je jeść, ale sosowi z borowików nigdy nie powiem nie ;) Doskonale pasuje jako dodatek do mięsa, placków ziemniaczanych albo makaronu. Wybór zależy od Was.

Składniki:
5-6 borowików różnej wielkości
pół litra wody wymieszanej z połową łyżeczki soli
2 łyżki masła
pół cebuli
4 łyżki śmietany 18 %
sól, świeżo mielony pieprz
szczypiorek lub koperek do dekoracji

Grzyby dokładnie czyszczę i kroję na małe kawałki. Zagotowuję je w wodzie z solą przez ok. 15-20 min. Odcedzam przez sitko, ale wywar zostawiam w misce - przyda się później. Cebulę kroję i wrzucam na rozgrzane na patelni masło. Gdy się zeszkli, dodaję do niej grzyby, całość solę i pieprzem, od czasu do czasu mieszając. Po kilku minutach dolewam odrobinę wody i czekam, aż grzyby zaczną puszczać płyn. Wybieram go następnie łyżką i mieszam w osobnym naczyniu razem ze śmietaną tworząc "zalewajkę" Całość dodaję do smażących się grzybów i pozostawiam jeszcze na ok. 10 min. na małym ogniu. 
Sos najlepiej smakuje na ciepło z odrobiną pokrojonego szczypiorku. Smacznego!







wtorek, 29 września 2015

Chleb pszenny razowy ze słonecznikiem

Razowy, dość ciężki chleb dzięki dużej zawartości słonecznika, o chrupiącej skórce i miękkim miąższu. Jeden z moich ulubionych. Przygotowuje się go szybko i jest łatwy w wykonaniu. Zachowuje swoją świeżość przez kilka dni po upieczeniu i pasuje do słonych dodatków: wędliny, twarożku ze szczypiorkiem czy łososia z koperkiem. A czasami wystarczy po prostu odrobina prawdziwego masła... ;)




(Inspirowałam się przepisem z tej strony)

Składniki:
7,5 łyżek mąki żytniej typ 720
6,5 łyżek mąki pszennej chlebowej typ 550
2,5 szklanki mąki pszennej razowej typ 2000
1,5 łyżeczki soli
8 g drożdży suchych
1,5 szklanki ciepłej wody
8 łyżek pestek słonecznika

Dzień wcześniej, najlepiej wieczorem mieszam mąki razem z drożdżami. Dodaję sól i słonecznik. Na koniec wlewam wodę i całość wyrabiam szybko ręką. Ciasto będzie dość kleiste. Odstawiam na całą noc do wyrośnięcia, przykryte suchym ręcznikiem kuchennym. Rano przekładam ciasto do sylikonowej formy w kształcie rynny i odstawiam do ponownego wyrośnięcia na ok. godzinę w ciepłym miejscu. Po tym czasie nacinam ciasto wzdłuż nożem i posypuję na wierzchu słonecznikiem. Nastawiam piekarnik na 220 stopni i piekę chleb przez pół godziny, aż się zarumieni, a postukany od spodu będzie wydawał głuchy odgłos. 

Smacznego :)







poniedziałek, 28 września 2015

Leczo (Lecsó)

Paprykowe, rozgrzewające i mocno pikantne - węgierskie leczo. Jedna z moich ulubionych jesiennych potraw. Doceniam ją nie tylko za smak, ale też za prostotę wykonania, dlatego że jest to typowe danie jednogarnkowe. Wszystkie składniki kroję, a reszta "robi się" sama. Wersji tego dania jest mnóstwo, w Polsce często dodaje się do niego bakłażan, dynię, a nawet grzyby, co w zasadzie tworzy z tej potrawy bardziej francuskie ratatouille, niż leczo rodem z Węgier. W mojej wersji stawiam na klasykę, czyli dużo papryki, cebuli i pomidorów. W oryginalnym przepisie składniki podsmaża się na smalcu, który w u mnie pojawia się bardzo rzadko. Zamiast niego, użyłam dobrego oleju rzepakowego, co nieco zmienia ostateczny smak leczo, ale nadal pozostaje pyszny ;)


Składniki na leczo dla 4 osób:
2 duże papryki czerwone
1 duża papryka żółta
1 papryczka chili
1 cukinia
3 pomidory
2 duże cebule
2 ząbki czosnku
4 pędy kiełbasy jałowcowej
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
pół szklanki oleju
+ sól, pieprz, papryka słodka, papryka ostra, 
+ po 1 łyżce węgierskiej pasty (Eredeti Gulyaskrem) ostrej i słodkiej

Cebulę drobno siekam i podsmażam na oleju. Dodaję pokrojoną w pół księżyce kiełbasę i mieszam. Warzywa myję, z papryk wydrążam gniazda nasienne, a z cukinii pestki. Pomidory zalewam wrzątkiem i po kilku minutach obieram ze skóry. Wszystko kroję na mniejsze i większe kawałki i dorzucam do smażącej się kiełbasy z cebulą. Całość podlewam wodą, aby nie przywarła do dna. Wyciskam czosnek i przyprawiam solą, pieprzem, papryką i pastą. Leczo powinno być pikantne. Całość duszę pod przykryciem, aż do miękkości składników, w razie konieczności podlewając jeszcze wodą. Na koniec chochelką przelewam do małej miseczki wywar z gotujących się warzyw i mięsa i dodaję do niego koncentrat. Całość mieszam i dodaję do garnka zagęszczając leczo. Smacznego





piątek, 25 września 2015

Pieczony mintaj z chipsami z dyni hokkaido

To chyba pierwsza ryba, która zawitała na ten blog :) Pomimo tego, że zdrowe, bogate w wartości odżywcze i pomagające w byciu fit, ryby w mojej diecie nie stanowią zbyt dużej konkurencji dla mięsa. Staram się po nie sięgać od czasu do czasu, bardziej z rozsądku niż ochoty i wtedy przyrządzam je tak, aby stanowiły zdrowy i smaczny posiłek. Tak naprawdę to w dzisiejszym przepisie nie o mintaja tu chodzi, a o dynię. Hokkaido to odmiana, która ma bardzo twardą skórę, a jej miąższ jest suchy, o lekko orzechowym posmaku. Przygotowałam z niej chipsy w ziołach prowansalskich, którymi niedawno poczęstowała mnie koleżanka. Obie stwierdziłyśmy, że są zbyt dobre, aby nie podzielić się tym przepisem ze światem :) Pasują jako dodatek do ryby, ale mogą być też samodzielną przekąską np. do dipu koperkowego lub czosnkowego. Spróbujcie koniecznie!

Składniki na rybę:
2 filety z mintaja
4 plastry cytryny
świeży rozmaryn, tymianek
2 ząbki czosnku
olej 
sól, kolorowy pieprz

Składniki na chipsy dyniowe:
1 dynia hokkaido
pół szklanki oleju
2 łyżki ziół prowansalskich
sól morska

Rybę doprawiam solą i pieprzem. Układam w naczyniu żaroodpornym posmarowanym olejem, kładę na nią plastry cytryny, wyciśnięty przez praskę czosnek, rozmaryn, tymianek. Piekarnik nagrzewam do 180 stopni i wkładam do niego rybę na ok. 25 min, aż się przyrumieni. 

Dynię myję i kroję na pół. Wydrążam dokładnie miąższ. Każdą połowę dzielę jeszcze na dwie części, a następnie kroję w plastry ok. 3-4 mm*. Blachę do pieczenia wykładam pergaminem i układam na nim dynię. Następnie każdy chips smaruję olejem, dokładnie pokrywając je z każdej strony. Na koniec posypuję je solą i ziołami. 

Ok. 10 min przed wyjęciem z piekarnika ryby, wstawiam do niego chipsy. Całość podaję z dipem koperkowym lub czosnkowym. Smacznego :)

*Grubość plastrów dyni jest bardzo ważna - zbyt grube nie wypieką się dobrze, zbyt cienkie mogą się przypalić.







czwartek, 24 września 2015

Domowa granola

Od kilku lat zazwyczaj na śniadanie jadam muesli. Najczęściej komponuję je sama, kupując poszczególne składniki na wagę. Zjadam je z dodatkiem świeżych lub suszonych owoców, polewam jogurtem naturalnym lub mlekiem. Z własnoręcznie skomponowanego muesli bardzo łatwo jest przyrządzić domową granolę, która jest chrupka i bardziej intensywna w smaku niż zwykłe płatki. Takim śniadaniem mogę rozpoczynać nowy dzień :)

Składniki na 2 duże słoiki granoli:
2 szklanki mieszanki płatków (u mnie: żytnie, jęczmienne i owsiane)
1 szklanka płatków corn flakes
pół szklanki orzechów arachidowych
1 szklanka suszonej żurawiny
pół kostki masła
2 kopiaste łyżki masła orzechowe
4 kopiaste łyżki miodu

Żurawinę siekam a orzechy wkładam do woreczka i rozbijam tłuczkiem na mniejsze kawałki. Suche składniki mieszam w misce. W rondlu roztapiam masło, masło orzechowe i miód. Dokładnie mieszam suche składniki z mokrymi. Całość wysypuję na blachę wyłożoną pergaminem i podpiekam w 180 stopniach dosłownie przez 7-8 min, aż granola się zarumieni i stanie chrupka. Zjadam z jogurtem naturalnym ;) Smacznego