środa, 26 sierpnia 2015

Krem z brokułów

Ile razy zmienialiście swoje miejsce zamieszkania? Ja naliczyłam 9 i to w przeciągu zaledwie 6 lat. 
Z tego właśnie powodu, dziewiątej przeprowadzki w moim życiu, miałam chwilową przerwę od blogowania, jednak mam zamiar szybko nadrobić te zaległości. Na dobry początek działań w nowej kuchni - zupa krem z brokułów.

Od zawsze lubiłam zupy. W domu jedliśmy ich sporo, niekoniecznie w wersji "dwudaniowej". Moimi ulubionymi były te kwaśne: szczawiowa, ogórkowa, z kiszonej kapusty... Dzisiaj też lubię do nich wracać, szczególnie w jesienno-zimowej porze. Latem jednak stawiam na zupy o kremowej, gładkiej konsystencji. Ich przygotowanie jest niezwykle proste i szybkie, a wszystkie składniki, jak zawsze na koniec - lądują w blenderze :)


Składniki:
1 duży brokuł
2 marchewki
2 małe ząbki czosnku
4 szklanki wody
sól i pieprz
kostka warzywna
kawałek fety

Brokuły płuczę pod zimną wodą, odcinam twardą część łodygi i dzielę na mniejsze różyczki. Obieram marchewkę i kroję na grube talarki. Wodę zagotowuję z kostką, wrzucam warzywa i gotuję je, aż będą miękkie. Dodaję wyciśnięty przez praskę czosnek i całość przyprawiam solą i pieprzem. Gdy zupa lekko wystygnie, blenderuję ją w garnku na gładki krem. Podaję ją z pokruszoną fetą i grzankami czosnkowymi na ciepło. Smacznego!






środa, 12 sierpnia 2015

Jarmark św. Dominika

Co roku od ponad 750 lat w Gdańsku ma miejsce jeden z największych handlowych jarmarków w Europie - Jarmark św. Dominika. To ważne dla miasta święto, odbywa się najczęściej na przełomie lipca i sierpnia i ściąga do siebie setki tysięcy turystów z całego świata. Od kiedy przeprowadziłam się do Gdańska i dla mnie stał się on ważnym wydarzeniem, nie tylko kulturalnym, ale przede wszystkim - kulinarnym :) Specyfiką Jarmarku św. Dominika jest przenikanie się tradycji regionalnych z nowinkami z egzotycznych zakątków świata, dlatego obok straganów z kaszubskimi wędzonymi wędlinami i serami czy lokalnych napitków znajdziemy stoiska, w których serwują włoską pastę, turecką baklavę czy węgierskiego langosza. Za każdym razem chciałabym posmakować wszystkiego, poznać kolejne smaki i zapachy i za każdym razem chcę wracać po więcej i więcej... Dziś zapraszam Was na spacer po Starym Mieście Gdańska, pośród ulicznych straganów Jarmarku. Będzie pysznie!
ul. Długa, widok od Złotej Bramy
Rękodzieło


              




Będąc na Jarmarku za każdym razem staram się sięgać po produkty regionalne, z niedaleka, które przebyły krótką drogę od swojego źródła pochodzenia do mojego talerza. Bliskość Kaszub i oferta smaków, które oferują, stwarza do tego idealne warunki. Tradycją już, którą kultywujemy z M. kiedy tu jesteśmy, jest wspólne jedzenie świeżo wypiekanego chleba na zakwasie, posmarowanego smalcem ze skwarkami oraz cebulą i zagryzanego ukiszonym ogórkiem. Pół takiej pajdy i jestem w niebie :) 

Kaszubskie specjały

Klasyka - pajda chleba ze smalcem i kiszonym ogórkiem
                               



Jagodowe - ulubione M ;)

Turecka baklava to jeden z moich ulubionych smaków podczas Jarmarku. Deser ten jest przygotowywany na bazie ciasta półfrancuskiego (w Turcji zwany yufka, w Grecji - ciastem filo) i składa się z warstw przekładanych nadzieniem z orzechów włoskich, pistacji lub migdałów zanurzonych w miodzie. Całość polewana jest słodkim syropem i obsypywana orzeszkami. Przygotowanie idealnego ciasta, które powinno być zarazem bardzo cienkie i bardzo wytrzymałe, nie należy do najłatwiejszych zadań. Tradycyjna baklava powinna składać się z 40 warstw ciasta, a prawdziwi mistrzowie potrafią przygotować ją nawet ze 100! Baklava jest jednym z najsłodszych i najbardziej tłustych deserów, jakie miałam okazję jeść, ale zapewniam Was - warto.



  
Turecka Baklava (po prawej pistacjowa <3 )


Owoce w czekoladzie 
Starocesky trdelnik, kurtosz, dymiący komin... Nazw tego węgierskiego przysmaku nie brakuje, ale i chętnych do pałaszowania również nie ;) Tradycja ich wypiekania nad żarem węgla drzewnego sięga XVIII wieku. Przygotowywane kiedyś tylko i wyłącznie na specjalne uroczystości wśród szlachty, teraz jest dostępne i u nas. Drożdżowe ciasto opieka się specjalnych drewnianych wałkach. Po ich zdjęciu, z ciasta wydobywa się gorąca para, przypominając kominkowy dym. Gotowe ruloniki posypuje się cynamonem, kakao, orzechami lub cukrem. Chrupiące na zewnątrz i miękkie w środku, najlepiej smakują na ciepło. 

Kurtosze - tradycyjne drożdżowe ciasto kominkowe z Węgier

Tak samo, jak ważna jest dla mnie kulinarna strona Jarmarku, tak za każdym razem zachwycam się też pchlim targiem, który co roku tworzy sporą część przestrzeni wydarzenia. Na stoiskach można znaleźć dosłownie wszystko: stare meble, monety, bawarską, miśnieńską oraz bolesławiecką porcelanę, wagi, świeczniki, obrazy, obrusy... Gratka nie tylko dla kolekcjonerów, ale i dla wielbicieli unikatowych i pięknych rzeczy dla domu. Wyobrażacie sobie kawałek domowego kruchego ciasta z owocami i filiżankę herbaty podane w takiej porcelanie? :)


Jestem w raju! Tylko którą wybrać...


Przestrzeń wykorzystana do granic możliwości

W tym roku Jarmark św. Dominika obchodzi swoje 755 urodziny i trwać będzie do 16 sierpnia. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji być tutaj i chłonąć jego atmosfery, smakować, podziwiać i zwiedzać, nie zwlekajcie - kolejna okazja będzie dopiero w przyszłym roku.








sobota, 8 sierpnia 2015

Drożdżowe ze śliwkami

Do drożdżowego robiłam wiele podejść, jednak za każdym razem efekt nie był dla mnie zadowalający. Ciasto wydawało mi się zbyt zbite, mało sprężyste albo zakalcowate. Dlatego też na długo dałam sobie z nim spokój, aż do teraz. Tym razem postanowiłam skorzystać z przepisu, który od wielu, wielu lat w moim domu rodzinnym wykorzystuje... tata ;) To on, od kiedy tylko pamiętam piekł u nas pączki w karnawale, babę na Wielkanoc czy właśnie drożdżówkę z owocami w wakacje. Pomyślałam, że jeśli nie teraz to chyba już nigdy. Trzymałam się cały czas ściśle przepisu, pot spływał mi z czoła podczas blisko 20 minutowego wyrabiania ciasta, a ręka boli do teraz... ale opłaciło się. Drożdżówa wyszła wspaniała - miękka, sprężysta i aromatyczna. Pałaszowaliśmy ją jeszcze ciepłą i właściwie pół blachy już nie ma ;)

W tym okresie mamy tak wielki wybór sezonowych owoców, że do ciasta możemy dodać dosłownie każde: morele, wiśnie, śliwki, jagody. Ja wybrałam lekko kwaskowate śliwki, które w połączeniu z aromatem rumowym i chrupiącą kruszonką, dały przepyszny efekt. Spróbujcie sami!



Składniki na blachę drożdżówki:
pół kilograma mąki pszennej
pół kostki margaryny roztopionej i wystudzonej
250 ml mleka
3/4 szklanki cukru
1/3 kostki drożdży + 1 łyżeczka cukru na rozczyn
3 żółtka
aromat rumowy
pół kilograma śliwek

Składniki na kruszonkę:
pół kostki masła
pół szklanki cukru
szklanka mąki
aromat rumowy

W dwóch łyżkach ciepłego mleka i łyżeczce cukru rozrabiam drożdże. Odstawiam je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Roztapiam margarynę. Żółtka ucieram z cukrem do białości. Do dużej miski przesypuję przez sito mąkę, dodaję do niej utarte żółtka, wyrośnięte drożdże i ok. 4-5 łyżek ciepłego mleka. Wszystkie składniki mieszam, ugniatam i wyrabiam, aż do momentu, kiedy ciasto zacznie samo odchodzi mi od ręki. W razie konieczności dolewam do niego jeszcze odrobinę ciepłego mleka. Kiedy ciasto "nabierze" już powietrza, będzie bardziej zwarte, dodaję do niego ostudzony tłuszcz i aromat rumowy. Wyrabiam nadal, aż przyjmie kształt gładkiej i delikatnej kuli. Przykrywam je bawełnianą ściereczką kuchenną i odstawiam na 1,5-2 godziny do wyrośnięcia (powinno podwoić swoją objętość). 





W tym czasie przygotowuję kruszonkę: roztapiam masło z cukrem i ciągle mieszając, dodaję do niego mąkę i aromat rumowy. Gdy utworzy się jednolita, zwarta masa bez grudek, odkładam ją do wystygnięcia.

Wyrośnięte ciasto przekładam na wyłożoną pergaminem blachę, układam na nie środkiem do góry przekrojone na pół i wypestkowane śliwki oraz posypuję rozdrobnioną w palcach kruszonką. Drożdżówkę piekę w 180 stopni przez ok. 40 min.

Ważne!  Po zakończeniu pieczenia, drożdżówkę zostawcie w piekarniku, aby stygła razem z nim. Dzięki temu ciasto Wam nie opadnie.







sobota, 1 sierpnia 2015

Lody truskawkowe

Czy próbowaliście kiedyś zrobić domowe lody? Jeśli tak, wiecie już o czym tutaj będzie mowa :) Jeśli nie, nie ma co dłużej zwlekać, bo szkoda stracić tyle przyjemności! Z domowymi lodami nigdy nie idę na skróty, dlatego do ich przygotowania używam najlepszych składników - świeże jajka, pełnotłuste mleko i śmietanka. Dzięki temu ich kolor i aromat są całkowicie naturalne i bardzo wyraziste. Dzisiaj zgodnie z sezonem - lody truskawkowe. Spieszcie się, bo to już ostatnie podrygi tegorocznych truskawek!

Składniki na litrowy pojemnik lodów:
pół kilograma truskawek
3/4 szklanki mleka pełnotłustego
3/4 szklanki śmietany 30% lub 36%
pół szklanki cukru
3 żółtka




Żółtka i cukier ucieram mikserem na puszystą, jasną masę. Do garnka wlewam mleko, śmietankę i podgrzewam ok. 4-5 min. na wolnym ogniu od czasu do czasu mieszając. W międzyczasie w blenderze robimy puree z truskawek. Do gorącej mieszaniny mleka i śmietanki, dodajemy masę jajeczną i nadal podgrzewamy, aż całość lekko zgęstnieje i zacznie osiadać na łyżce jak sos. Należy uważać, aby nie doprowadzić już całości do wrzenia, bo lody mogą się zwarzyć! Następnie dodaję puree, mieszam, przelewam do pojemnika i schładzam w lodówce.

Jeśli nie macie w domu maszyny do lodów, schłodzoną masę trzeba wstawić do zamrażalnika na kilka godzin. Przez pierwsze trzy, w trakcie mrożenia, mieszamy co ok. 30 min. masę mikserem, aby na powierzchni nie wytworzyły się kryształki lodu, a masa była bardziej puszysta. Smacznego!