wtorek, 28 lutego 2017

Makaron z kurczakiem i pesto z rukoli

Jak dobrze, że zaraz koniec lutego. Bo jak koniec lutego to znaczy, że już za chwilę wiosna. Dziś rano mama napisała mi sms, że słyszała skowronki i żurawie. W weekend z kolei trafiłam na puchate bazie kotki i wyłaniające się z rozmarzającej ziemi przebiśniegi. To może już? :) Tęskni mi się za zielenią na drzewach, młodymi warzywami, smakiem dojrzałych w słońcu i cieple pomidorów... Sam fakt, że jest jasno, gdy zmierzam rano przed 7:00 do pracy i wracam z niej do domu po południu, wprawia mnie w lepszy nastrój. Chciałoby się już pochować zimowe ciężkie płaszcze, zapomnieć o rękawiczkach, tylko ubrać na nogi trampki i posiedzieć na plaży. Zmiksować truskawki z jogurtem, odkurzyć rower i umyć okna w weekend. Naprawdę zrobię to z wielką przyjemnością ;) Wiosno przybywaj, czekamy!

Składniki:
2 duże garści świeżej rukoli
1/4 szklanki oliwy extra virgin
2 ząbki czosnku
łyżka soku z cytryny
garść orzechów arachidowych (można zastąpić pestkami dyni lub ziarnami słonecznika)
50 g pokruszonej fety
pół filetu z kurczaka
szklanka makaronu (może być farfalle albo penne)
sól i pieprz

Makaron gotuję al dente w osolonej wodzie. Filet kroję na małe kawałki, posypuję solą i pieprzem. Na patelni rozgrzewam 2 łyżki oliwy i krótko go obsmażam. W blenderze lądują rukola, czosnek, sok z cytryny, orzeszki i pozostała część oliwy. Wszystko miksuję na zieloną papkę i przelewam na patelnię z kurczakiem. Makaron odcedzam i mieszam razem z pesto. Na koniec całość posypuję fetą. Smacznego!


czwartek, 16 lutego 2017

Oponki - najłatwiejszy przepis


Dzisiaj mam dla Was ostatnią już propozycję na zbliżający się Tłusty Czwartek. Po oryginalnych pieczonych pączkach z lemon curd i hardcorowo wkurzających przy smażeniu mini pączkach serowych, przyszedł czas na klasykę, czyli oponki. Jeden z najbardziej ulubionych przysmaków dzieciństwa mojego brata, który mógłby pochłonąć ich nieskończone ilości. To chyba dlatego mama robiła je nam tak rzadko... :P Do ciasta na oponki również dodajemy ser, ale jest to zwarty biały twaróg w kotkach, który sprawia, że ciasto jest elastyczne, miękkie i o wiele łatwiej się z nim pracuje, niż z ciastem z serem z wiaderka. Dlatego też ten przepis polecam każdemu, kto ma nawet 2 lewe ręce do kucharzenia albo leniwcom, którym nie chcę się babrać z wykręcaniem chrustów czy turlaniem pączków - uda się Wszystkim :)


Składniki:
2 kostki białego sera półtłustego
3 szklanki mąki tortowej
4 żółtka
szklanka kwaśnej śmietany 12%
pół szklanki cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego
1 łyżeczka octu
1 łyżeczka sody 

+ dużo oleju lub smalcu do smażenia
+ cukier puder do oprószenia


W szerokim garnku topię smalec lub rozgrzewam mocno olej. W tym czasie  twaróg rozgniatam widelcem na stolnicy, dosypuję mąkę, sodę, cukier i cukier waniliowy, wszystko ze sobą mieszam. Na środku robię wgłębienie pięścią i wbijam jajka, dolewam śmietanę i ocet. Zagniatam z tego ciasto na gładką, jednolitą masę i formuję kulę. Ciasto dzielę na 2-3 mniejsze części i rozwałkowuję na grubość ok 1 cm. Wycinam z niego kółka kubkiem, a w każdym kółku robię mniejszy otwór kieliszkiem do wódki, tworząc oponkę. Smażę je w bardzo gorącym tłuszczu z dwóch stron na jasnozłoty kolor. Uważajcie, aby temperatura jednak nie była zbyt wysoka, bo oponki mogą się łatwo przypalić. Wyjmuję je łyżką cedzakową na papierowe ręczniki i gdy lekko przestygną, obficie posypuję cukrem pudrem. Sama radość :D Smacznego!





piątek, 10 lutego 2017

Tartinki z lemon curd i bezą

Jakiś czas temu pokazywałam Wam jak zrobić szybki, lekko kwaskowaty lemon curd, dzisiaj odziewam go w kruche ciasto i chrupiącą, słodką bezę. Jak dla mnie połączenie doskonałe, bo nie jest, ani za słodko, ani zbyt oczywiście. Smak kremu i bezy fajnie się uzupełniają, a całość wygląda bardzo efektownie. Do popołudniowej kawy w weekend jak znalazł :) Podpowiem tylko na koniec, żebyście przed ponownym włożeniem kruchych spodów do piekarnika w celu upieczenia bezy, wyjęli je z foremek. W przeciwnym razie, tartinki będziecie musieli wyjadać łyżeczką, jak ja :P


Składniki na kruchy spód:
1,5 szklanki mąki tortowej 
2 żółtka i jedno całe jajko
pół szklanki cukru
pół kostki masła 
szczypta soli

Beza:
3 białka
pół szklanki drobnego cukru 
szczypta soli

+ lemon curd (przepis klik) 


Wszystkie składniki na ciasto zagniatam ze sobą na gładką elastyczną masę i formuję z niej kulę. Owijam ją folią i wkładam do lodówki na pół godziny.
Piekarnik nagrzewam do 180 stopni. Schłodzonym ciastem wykładam foremki do tartinek, wklepując więcej ciasta w miejsce falowanych brzegów. Spody nakłuwam w kilku miejscach widelcem i podpiekam w piekarniku ok. 10 min. na złoty kolor. 
Ubijam białka z solą na sztywną pianę. Dodaję po trochu cukier i nadal miksuję. Beza powinna być lśniąca i "ciągnąć się po łyżce". Po wystudzeniu kruchych spodów, nakładam do nich lemon curd i szprycą do kremów wyciskam ubite białka z cukrem, tworząc mini "górki" na ciastku. Temperaturę w piekarniku zmniejszam do 165 stopni i piekę bezy przez 5 min. Po tym czasie zmniejszam temperaturę do 135 stopni i suszę bezę min. 45 min. (przy uchylonym piekarniku - ja stosuję do tego drewnianą łyżkę włożoną pomiędzy drzwiczki a jego górną część ;)) I gotowe. Smacznego

 

niedziela, 5 lutego 2017

Serowe mini pączki

Właśnie za tego typu słodkości lubię karnawał. Jest słodko, tłusto i baardzo kalorycznie. Przez cały styczeń i luty w moim rodzinnym domu smaży się pączki, faworki, oponki i wszystkie inne słodko-niezdrowe rzeczy, które najlepiej smakują na ciepło. Ciasto na pączki tradycyjnie już wyrabia Tata, Mamie najlepiej wychodzi kulanie, skręcanie albo wyciskanie odpowiednich kształtów, a mi przypada często smażenie i turlanie wszystkiego w cukrze pudrze. Ostatecznie po takich dwóch miesiącach, w Tłusty Czwartek już nikt nie ma chęci na pączka :P 
Przepis poniżej jest dla cierpliwych ludzi o mocnych nerwach. Ciasto z dodatkiem twarogu sernikowego i śmietany jest rzadkie i klejące. Podejmowałam próby moczenia rąk w zimnej wodzie, oleju czy mące, ale z przykrością stwierdzam - poddałam się. Wytrwałym i zdeterminowanym, którym zależy na idealnie okrągłych pączusiach życzę powodzenia, ale u mnie skończyło się ostatecznie na kładzeniu ciasta na tłuszcz za pomocą dwóch łyżek. Pączki z dodatkiem sera są o wiele bardziej delikatne w smaku, puszyste i lżejsze, niż ich klasyczne drożdżowe odpowiedniki. Smakują świetnie nawet bez lukru. A więc... niech trwa karnawał!



Składniki na ok. 40 małych pączusi:
500 g twarogu sernikowego z wiaderka
4 jajka
6 łyżek cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
2,5 szklanki mąki tortowej
1,5 łyżeczki sody
szklanka kwaśnej śmietany 18%
łyżka spirytusu

+ pół kilograma smalcu do smażenia
+ szklanka cukru pudru i odrobina ciepłej wody na lukier

Smalec roztapiam w szerokim dużym garnku. Jeśli nie macie termometra kuchennego, temperaturę tłuszczu sprawdzicie wrzucając do niego odrobinę gotowego ciasta na pączki. Idealnie jest wtedy, gdy ciasto zaczyna od razu skwierczeć i po 3-4 sekundach wyskakuje na powierzchnię. Jeśli tłuszcz będzie za gorący, pączki będą się Wam palić na zewnątrz, a w środku pozostaną surowe...
Do miski przesiewam mąkę i sodę, dodaję cukry, ser, jajka, śmietanę i spirytus. Wszystko mieszam ze sobą ręką na gładką masę. Ciasto będzie bardzo klejące, więc możecie dosypać ewentualnie trochę więcej mąki. Łyżką nabieram część ciasta wielkości orzecha włoskiego i za pomocą drugiej łyżki, wrzucam na gorący tłuszcz - w trakcie smażenia pączki urosną, więc nie przesadzajcie z ich ilością smażenia na raz ;) Po ok. minucie obracam je na drugą stronę i smażę na złoty kolor. Za pomocą cedzaka wyjmuję je na papierowy ręcznik i odsączam z nadmiaru tłuszczu. Przygotowuję lukier i taplam w nim każdego mini pączka. Smacznego!