czwartek, 29 października 2015

Tarta z cukinią, wędzoną szynką i serem pleśniowym

Dobrze jest tutaj wrócić. Choćby na chwilę, dla jednego przepisu, kilku zdjęć... Dni do końca roku uciekają jak szalone, powoli zbiera mi się na nostalgiczne podsumowania tego, co się wydarzyło, kogo spotkałam, czego się nie spodziewałam, a co powtórzyło się, jak co roku i nie było żadnym zaskoczeniem. Choć tych ostatnich wrażeń było najmniej - życie i to, co mnie spotyka jest zupełnie nieprzewidywalne ;) 

Tarty nie znudzą mi się chyba nigdy. Mogę je jeść na słono, na słodko, na ciepło, na zimno, na "każdo" :P Dzisiaj propozycja wytrawna z cukinią, wędzonką i pleśniowym serem. Tarta jest bardzo sycąca, także kawałków wystarczy na pewno dla Wszystkich! 

Składniki na spód:
1,5 szklanki mąki
pół kostki margaryny
1 jajko
płaska łyżeczka soli

Wypełnienie:
1 cukinia
30 dag wędzonej szynki
małe opakowanie sera pleśniowego
1 cebula
1 jajko
4 łyżki kwaśnej śmietany
sól, pieprz, tymianek, oregano

Wszystkie składniki na ciasto mieszam ze sobą i rozcieram w palcach, ugniatam i formuje zwartą kulę. Schładzam ją w lodówce przez min. 30 min.
W międzyczasie kroję na plastry cukinię razem ze skórką, posypuje je solą i odkładam, aby puściła soki. Kroję na mniejsze kawałki wędzonkę i ser pleśniowy, siekam drobno cebulę. Formę do tarty wykładam papierem pergaminowym. Rozwałkowuję schłodzone ciasto i układam je na blasze, dobrze wypełniając falowane brzegi. Na cieście układam kolejno cebulę, wędzonkę i ser. Następnie odsączone plastry cukinii. Całość polewam mieszaniną roztrzepanego jajka i śmietany. Doprawiam pieprzem, solą i ziołami. Tartę piekę w 180 stopniach przez ok. 30 min. Smacznego.




poniedziałek, 19 października 2015

Jesień.

Wstajesz rano - jeszcze jest ciemno. Wychodzisz z domu - nadal jest ciemno. Wracasz do domu - już jest ciemno. Ta pora zdecydowanie nie sprzyja blogowaniu. A dokładniej, robieniu zdjęć jedzeniu. Na dworze plucha, za oknem wszystko zdaje się być pochłonięte szarą, ciężką mgłą albo rozmyte deszczem. Miasto wygląda smutno i ponuro...
Jako początkujący bloger-amator nie sprawiłam sobie jeszcze ani mini studnio, ani lampy, która roztoczyłaby trochę niezbędnego światła w mieszkaniu i pozwoliła zrobić dobrej jakości zdjęcie ciastu. Ale... Boże Narodzenie już niedługo, więc pomyślę nad napisaniem krótkiego listu do Św. Mikołaja ;) Jest mi szkoda, że teraz tak rzadko mam okazję tutaj zaglądać i podzielić się przepisem. No bo kto lubi czytać przepisy kulinarne, które nie mają ani jednego zdjęcia? Pomimo wszystko w mojej kuchni wciąż coś się dzieje - jesień, nie jesień - jeść trzeba. Teraz jest czas szarlotek z kwaskowatymi jabłkami, gorącej zupy gulaszowej, zapiekanek ziemniaczanych z boczkiem i cebulą i oczywiście wszelkich dań i wypieków z dyni. No ale to by było na tyle. Zdjęć nie będzie. 

Spokojnego wieczoru :)


niedziela, 11 października 2015

Ciasto dyniowo-pomarańczowe

Jest coraz zimniej... Dobrze, że przed szarym i długim listopadem, zawsze jest jeszcze kolorowy październik. Kiedy tylko mogę, jeżdżę rowerem, spaceruje po lesie, z którego za każdym razem przytaszczę do domu dary jesieni i już zaopatrzyłam się u mamy w 3 słoiki miodu. 
Muszę naładować się na zimę, a w tym pomagają też jak zwykle słodkości ;) Poniżej przepis na jesienne ciasto dyniowe z pomarańczową nutą. Jest bardzo delikatne, intensywnie aromatyczne i ma piękny kolor. Do tego wypieku warto wybrać dynię o miękkim, soczystym miąższu, który nada wilgotności i pozwoli dłużej pozostać ciastu świeżym. 

Składniki:
1 i 1/4 szklanki mąki
szklanka surowej, startej dyni
szklanka cukru
pół szklanki oleju
2 jajka
łyżeczka sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia
2 garści orzechów (u mnie arachidowe)
4 łyżki wiórków kokosowych
1 pomarańcza
pół łyżeczki aromatu pomarańczowego
paczka cukru waniliowego
cukier puder 

Jajka ucieram mikserem z cukrem na gładką masę. Dodaję dynię (sam miąższ - bez skóry i pestek), orzechy, wiórki i startą skórkę z pomarańczy wraz z aromatem. W oddzielnym naczyniu mieszam mąkę z proszkiem i sodą. Powoli wsypuję suche składniki do masy z dynią, mieszam.

Ciasto przelewam do tortownicy wyłożonej pergaminem i piekę w 170 stopniach przez 35 min. (do suchego patyczka).

Przygotowuję masę pomarańczową do przełożenia ciasta: obieram pomarańczę z pozostałej po starciu skóry i kroję na mniejsze kawałki. Przekładam do mniejszego rondla i gotuję na małym ogniu, aż owoc się rozpadnie. Dosypuję cukier waniliowy i podgrzewam jeszcze przez 10 min. Tak przełożoną masą przekładam upieczone i wystudzone ciasto. Na koniec posypuję cukrem pudrem.
Smacznego!





sobota, 10 października 2015

Placki owsiane z sosem śliwkowym

Śniadanie - najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. Lubię, gdy mam na nie czas, mogę spokojnie siedzieć, pić kawę i celebrować ten moment. Szczególnie w weekendy nachodzi mnie ochota na coś innego, niż na co dzień, bo zazwyczaj kończy się na owsiance z owocami ;) Dzisiaj jemy placki owsiane z sosem śliwkowym. Wykorzystałam moment, kiedy smażone powidła na kuchence nie do końca odparowały i miały konsystencje gęstego sosu (bez ani grama cukru!). Gdybyście nie mieli takiego pod ręką, można spokojnie wykorzystać syrop klonowy albo miód. 

Dzień dobry!






Składniki:
szklanka płatków owsianych
szklanka mąki
3 łyżki syropu klonowego
1 jajko
pół łyżeczki sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia
szklanka jogurtu naturalnego
2 łyżki klarowanego masła do smażenia

Do miski wsypuję suche składniki i dokładnie mieszam ze sobą. Dodaję jajko, jogurt, syrop i mieszam, aż do połączenia się składników. Masło rozgrzewam na patelni i smażę na nim placki wykładając niewielką ilość ciasta łyżką. Smażę z obu stron, aż będą złociste. Placki smażą się bardzo szybko, dlatego uważajcie, żeby się nie przypaliły ;)