środa, 26 października 2016

Kuskus z kurczakiem, dynią i bazylią

Dopiero co zaczynałam dyniowe wpisy, a już mamy 25 października? Czas mija tak szybko... Domyślam się, że jak tylko ze sklepowych półek znikną znicze, zaraz pojawią się bombki, światełka i czekoladowe mikołaje. I to też będzie dobry czas, czas tęsknego oczekiwania na święta. Czasami w tym pędzie zapominamy o tym, żeby się na chwilę zatrzymać, spojrzeć na człowieka, który stoi obok nas i poświęcić mu swoją uwagę. Stanąć razem w kuchni i ugotować coś prostego, a potem zjeść to danie przy stole, wspólnie, a nie w biegu pomiędzy jednym tramwajem, a drugim projektem. W takim czasie najlepiej sprawdzają się proste i nie wymagające wielu przygotowań dania, jak to poniżej. W między czasie, gdy piecze się dynia, smaży się kurczak, a kuskus pęcznieje w gorącym bulionie. Potem wystarczy wszystko ze sobą połączyć. Taki kaszo-makaron smakuje dobrze na ciepło, ale po dodaniu odrobiny majonezu może też być pyszną sałatką do pracy na drugi dzień. Pomaszerujcie więc do kuchni i podarujcie sobie trochę czasu.


Składniki:
250 g dyni (miąższ ze skórką)
1 nieduży filet z kurczaka
pół szklanki kuskusu 
3/4 szklanki bulionu (można zastąpić wodą)
łyżeczka curry
1/3 łyżeczki kurkumy
sól, pieprz
garść świeżej bazylii
olej słonecznikowy do smażenia

Piekarnik nagrzewam do 200 stopni. Dynię układam na blasze skórą do dołu i lekko skrapiam olejem. Piekę ją ok. 20-30 min, aż zmięknie. Gdy lekko przestygnie, obieram ją ze skóry i kroję w kostkę. Filet kroję na małe kawałki i dokładnie mieszam z curry, kurkumą, solą i pieprzem. Wrzucam go na rozgrzany na patelni olej i krótko podsmażam. Dodaję pokrojoną dynię i delikatnie mieszam. Kuskus zalewam gorącym bulionem i odstawiam na 5 min. pod przykryciem. Gdy wchłonie cały płyn i napęcznieje, wykładam go na talerz razem z kurczakiem i dynią, i posypuję drobno posiekaną bazylią. Smacznego  

 

sobota, 22 października 2016

Mydło-powidło, czyli smarowidło z dyni, mango i pomarańczy

Przy okazji przyrządzania tego smarowidła zaczęłam się zastanawiać czym tak naprawdę różni się dżem od konfitury, a marmolada od powideł, bo często sama używałam tych określeń zamiennie, a przecież to nie jest to samo ;) Główną różnicą pomiędzy typami smarowideł jest ilość owoców przypadająca na 100 gram danego przetworu. Tym samym kolejno najmniejsza jest w dżemie (min. 35 g owoców na 100 g dżemu), trochę większa w konfiturze (odpowiednio 50 g na 100), wyżej jest marmolada (od 80 do 110 g owoców), a najbardziej "szlachetne" i bogate w owoc jest powidło (min. 130 g na 100 g produktu). Znaczenie ma także sposób przyrządzania i jego długość: żelujemy dżemy, smażymy konfitury i powidła, a przecieramy i utwardzamy marmoladę. W konfiturze znajdziemy całe kawałki owoców, w dżemie i marmoladzie raczej ich mniejsze cząstki albo i same skórki. No i ważna jest także ilość cukru, którą dodamy na kilogram owoców - najwięcej dodamy go do dżemu i konfitury, najmniej do powidła. W związku z powyższym moje dzisiejsze dyniowe smarowidło kwalifikuję do czegoś pomiędzy powidłem, a konfiturą :D Fajnie pasuje do gofrów, pszennego mlecznego chleba i jako dodatek do musli. 



Składniki:
1 nieduża dynia, np. hokkaido
2 owoce mango
4 pomarańcze
sok wyciśnięty z jednej pomarańczy
sok z połowy cytryny
4 cm kawałek świeżego imbiru lub łyżeczka mielonego
4 łyżki brązowego cukru (jeśli lubicie przetwory słodsze, możecie dodać go więcej)

Dynię myję i obieram ze skóry. Wydrążam pestki i "włochatą" część miąższu. Kroję na mniejsze kawałki i wrzucam do garnka. Zasypuję cukrem i nastawiam na mały ogień. W międzyczasie obieram pomarańczę i mango, również kroję na mniejsze kawałki. Ścieram na tarce imbir oraz skórkę z jednej pomarańczy. Wszystkie składniki dodaję do dyni i podlewam sokiem z pomarańczy. Całość prażę do miękkości. Jeśli wolicie bardziej gładki mus, możecie chwilę blendować owoce, ja osobiście wolę kiedy wyczuwalne są ich małe kawałki. Studzimy, przekładamy do słoików i przechowujemy w lodówce. Gotowe, smacznego.





wtorek, 18 października 2016

Koktajl dyniowo-pomarańczowy

Po pierwsze: bo kolor
Po drugie: bo smak
Po trzecie: bo aromat
Po czwarte: bo działanie (przeciwzapalne, lecznicze, rozgrzewające)

Piątego nie ma, bo 4 powyższe już są dość wystarczające, żeby zrobić jesienny koktajl dyniowo-pomarańczowy :D Ten koktajl jest jak energetyzująca bomba pełna zdrowotnych właściwości dzięki dodaniu kurkumy i imbiru. O zaletach jedzenia dyni i pomarańczy chyba już wspominać nie trzeba, wszyscy wiedzą jak jest... a więc na zdrowie!


Składniki:
szklanka puree z dyni, np. z tego przepisu
1 duża pomarańcza
pół łyżeczki kurkumy
2 cm kawałek startego imbiru
ok. szklanka przegotowanej wody


Pomarańcze myję i dokładnie obieram, szczególnie z tych białych, gorzkawych błonek. Wrzucam do blendera razem z puree z dyni. Dodaję imbir, kurkumę i wodę wedle uznania, aby uzyskać pożądaną gęstość koktajlu. Miksuję i gotowe. Smacznego!


sobota, 15 października 2016

Sernik dyniowy na korzennym spodzie z czekoladową pajęczyną na Halloween

Rzadko piekę serniki. Przyznam, że trochę się boję. Żeby nie popękał, żeby nie opadł, żeby nie było zakalca, żeby nie przypiekł się u góry, a w środku nie został surowy... Serniki to podstępne ciasta, które uczą pokory i cierpliwości, bo piecze się je zazwyczaj w stosunkowo niskich do innych ciast temperaturach i zazwyczaj ok. 1,5 do 2 godzin. ALE, jak już wyjdzie, jak się uda, jak zapachnie i jak się rozpłynie w ustach to koniec, można przepaść i się zakochać po grób. Najbardziej lubię serniki ciężkie, intensywne w smaku, robione na tłustym prawdziwym twarogu. Niedoścignionym ideałem jest dla mnie sernik mojej Babci Lu, która piecze go max. 2 razy w roku od wielkiego dzwonu. Może kiedyś spróbuję odtworzyć jego smak w swojej kuchni, ale na razie nie mam odwagi :D Zgodnie więc z październikowym ukłonem w stronę dyni, przedstawiam przepis na prostszy, ale prawie równie pyszny sernik dyniowy, który świetnie komponuje się z korzennymi przyprawami i ma delikatną konsystencję. Do tego przepisu wykorzystałam dynię hokkaido ze względu na jej orzechowy posmak, ale możecie wykorzystać także inną pomarańczową odmianę. Sernik udekorowałam czekoladową pajęczyną. Na Halloween sprawdzi się idealnie. Tylko pająka brak ;)

 
Składniki na korzenny spód:
400 g korzennych ciasteczek
80 g roztopionego masła

Dyniowa masa serowa:
Wszystkie składniki powinny być w temp. pokojowej


2 szklanki puree z dyni hokkaido*
1 kg zmielonego trzykrotnie sera (może być z wiaderka)
4 jajka
2 żółtka
szklanka mleka słodzonego z puszki 
3 łyżki mąki ziemniaczanej 
1/2 szklanki cukru pudru
opakowanie cukru waniliowego
skórka otarta z jednej pomarańczy
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru

Polewa czekoladowa
pół tabliczki gorzkiej czekolady
pół tabliczki mlecznej czekolady
pół szklanki śmietanki kremówki

Ciasteczka przekładam do foliowego worka i tłukę wałkiem na bardzo małe kawałki. Wrzucam je do miksera, dodaję masło i mieszam do uzyskania konsystencji mokrego piasku. Tak przygotowaną masę formuję dno tortownicy, którą wcześniej wyłożyłam papierem pergaminowym. Spód podpiekam w piekarniku przez 20 min w temp. 180 stopni C.

Cukier ucieram z jajkami i żółtkami. Gdy jest już gładki, dodaję do niego twaróg i dyniowe pureeNastępnie dodaję mleko skondensowane i skórkę z pomarańczy. Całość miksuję z mąką i przyprawami. Tak przygotowaną masę wylewam na ciasteczkowy spód i piekę sernik w 175 stopniach przez 20 min, a następnie zmniejszam temp. do 120 stopni i piekę jeszcze ok. 1,5 godziny. Studzę go razem z piekarnikiem. Przed udekorowaniem go polewą warto jest schłodzić sernik przez noc w lodówce. Smacznego!
 
*Dynię dokładnie myję i kroję na mniejsze kawałki. Dno formy smaruję olejem i układam na niej warzywo skórką do dołu. Dynię piekę w piekarniku przez 30 min. aż zmięknie. Upieczoną obieram ze skórki i blenduję do konsystencji puree. Można je przygotować nawet kilka dni wcześniej i przechowywać w lodówce w szczelnie zamkniętym pojemniku.





 

czwartek, 13 października 2016

Błyskawiczne curry z kurczakiem i papryką

Kiedy nie ma czasu na gotowanie, kiedy nie ma chęci na wymyślne zakupy, kiedy zimno, szaro i ponuro... Po złotej polskiej jesieni w Trójmieście ani śladu, wręcz przeciwnie, aura sprzyja rozgrzewającym i sycącym daniom, które pachną imbirem, czosnkiem i kurkumą. Lubię curry za jego kolor, egzotyczną nutę i moc, która poprawia samopoczucie i humor. Wyobraźcie sobie wieczór na kanapie pod ciepłym kocem, z dobrym serialem albo filmem w tle i parującą michą tego dania na kolanach. Od razu lepiej, nie? :)


Składniki:
pojedynczy filet z piersi kurczaka
1 mała czerwona papryka
1 mała zielona papryka
pół papryczki chili lub 1/3 łyżeczki suszonych płatków chili
szklanka mleka kokosowego
1 łyżeczka curry
2 cm kawałek świeżego imbiru
1 duży ząbek czosnku 
2 łyżki soku z limonki
sól himalajska, świeżo zmielony pieprz
opcjonalnie świeża kolendra
torebka ryżu długoziarnistego, np. basmati  
oliwa do smażenia


Ryż gotuję w lekko osolonej wodzie. Filet kroję na małe kawałki, przyprawiam solą, pieprzem i curry. Obie papryki kroję drobno.  Na rozgrzaną na patelni oliwę wrzucam starty na tarce imbir, czosnek i drobno posiekaną chili. Chwilę podsmażam, a następnie dorzucam pokrojony filet i paprykę. Całość smażę ok. 5 min. i dodaję mleko kokosowe. Mieszam i podsmażam jeszcze przez ok. 7-8 min., aż wszystkie składniki lekko zmiękną. Podaję z ugotowanym ryżem, skropione sokiem z limonki. 
Smacznego





sobota, 8 października 2016

Dyniowe racuchy z jabłkami i cynamonem

Stoję nad brzegiem morza, palcami stóp ugniatam mokry piasek, tworząc odciski, które za chwilę wygładzi i zmyję napływająca fala, czuję chłód wody i radość, że za chwilę nadejdzie gorące lato. Wracam na koc i nabieram pełną garść podarowanych mi dziś soczystych, pierwszych w tym sezonie malin. Ich smak jest niepowtarzalny, kwaśno-słodki. Przypominają mi moją pierwszą w życiu pracę, kiedy jako dzieciak chodziłam na znajdujące się niedaleko domu pole i zbierałam owoce do styropianowych pudełek, rozgniatając przy okazji połowę z nich w palcach. Pamiętam uczucie dumy, gdy po 2-3 godzinach wracałam do domu z zarobionymi 5 złotymi. Cóż to był za majątek! Pstryk

Leniwy sobotni poranek. Ostatnio postanowiłam, że bardziej będę dbać o swój wypoczynek i sen, więc śpię do oporu, czyli do... siódmej z minutami. Tylko chwilę jeszcze leżę w ciepłej pościeli. Wstaję, podchodzę do okna i z nadzieją odsłaniam rolety, może chociaż dziś będzie słońce? Deszcz znowu siąpi z nieba, osiadając na tarasie, meblach ogrodowych, przekwitających powoli surfiniach. Z lekkim już burczeniem w brzuchu, ubieram ciepłe skarpety i idę do kuchni. Czujny pies od razu podchodzi do nóg i przykłada mokry nos do moich gołych łydek, wita się, wita nowy dzień. W całym domu jest jeszcze cicho, spokojnie. Takie poranki, szczególnie w weekend, wymagają odpowiedniej celebracji i już wiem, że dzisiaj na śniadanie zjemy grube placki z sezonowymi owocami i karmelem. Obieram jabłka, podpalam cukier, nastawiam na palnik kawiarkę. Jeden po drugim smażę placki. W powietrzu roznosi się karmelowo-kawowy aromat. Uwielbiam to. Stosik placków ułożonych na talerzu kładę na drewnianej tacy obok kawy i wracam do sypialni... Pstryk

Dom babci i dziadka. Całą kuchnię wypełnia zapach świeżo upieczonej drożdżówki. Jest wysoka chyba na 10 cm! Nie mogę się powstrzymać i ukradkiem odrywam od niej kawałek maślanej kruszonki. Jest twarda i pyszna. Na talerzyku z grubego szkła dostaję wielki kawał ciepłego ciasta, a do tego herbatę earl grey w szklance w koszyczku. Dojadam ostatnie okruchy i od razu biegnę przez podwórko na ogród. Wchodzę do szklarni, wdycham gorące powietrze przesycone dojrzałymi, czerwieniącymi się pomidorami. Idę po deskach, uważając, aby nie podeptać plączących się pod nogami ogórków i sięgam po duże bawole serce. Zjadam je jeszcze po drodze, bez mycia, tylko ręce mi się kleją... Pstryk

Takich wspomnień mam setki, tysiące. Dzisiejszy jesienny poranek będę kojarzyć z gorącymi dyniowymi racuchami. Mi smakują najlepiej posypane zwyczajnie cukrem pudrem, a większym łasuchom polecam polać je syropem klonowym. Jedno jest pewne - nie ma wspomnień bez jedzenia, nie ma jedzenia bez wspomnień.



Składniki:
2 kopiaste łyżki puree z dyni 

3 łyżki mąki pszennej 
1 jajko
3 łyżki jogurtu naturalnego
pół łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżka cukru 
szczypta soli
1/3 łyżeczki cynamonu
1 jabłko starte na tarce
2 łyżki oleju
cukier puder do posypania


Dynię dokładnie myję i kroję na mniejsze kawałki. Układam na wysmarowanej olejem blasze skórką do dołu. Piekę w temp. 200 C przez 30 min. Przestudzoną obieram ze skórki i blenduję na gładkie puree. W misce mieszam mąkę z cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia, dodaję jajko, dyniowe puree, jogurt, cynamon oraz starte na grubych oczkach jabłko. Całość krótko miksuję. Mocno rozgrzewam patelnię, która nie wymaga już smarowania olejem i wykładam na nią po łyżce ciasta. Racuchy smażę ok. pół minuty z każdej strony, aż będą złocisto-brązowe. Posypuję je cukrem pudrem. Dzień dobry, smacznego.



środa, 5 października 2016

Czekoladowy budyń jaglany

Ten budyń to czysta rozpusta. Jest jedwabisty, sycący, mała miseczka zaspokaja w zupełności chęć na coś słodkiego. Dołącza do mojej listy ulubionych domowych deserów. Bardziej będzie smakować fanom gorzkiej czekolady, ale wypróbujcie też wersję z mleczną - wyjdzie słodszy, ale równie pyszny. Budyń jaglany mogą jeść osoby nietolerujące glutenu, a także weganie jeśli mleko krowie zastąpimy roślinnym. Gwarantuje, że gdy go posmakujecie, już nigdy nawet nie spojrzycie w sklepie na ten z torebki :) Orzechy i szczypta cynamonu podkręcają jeszcze bardziej jego smak i nastrajają dobrze na jesień. Szczególnie w takie zimne i wietrzne popołudnia jak dziś w Gdańsku...

Składniki:
pół woreczka kaszy jaglanej
1 łyżka płatków jaglanych 
pół szklanki mleka krowiego, można zastąpić roślinnym
1/4 szklanki śmietanki 30%
3 paski gorzkiej czekolady 
szczypta cynamonu 
orzechy laskowe

Kaszę płuczę pod bieżącą wodą 2 krotnie. Do rondla wlewam mleko i śmietankę, dosypuję kaszę i pokruszoną na kawałki czekoladę. Całość gotuję ok 7 min. od czasu do czasu mieszając. Gdy kasza jest już miękka i gęsta, zdejmuję ją z ognia i blenduję na gładki budyń. Przelewam do miseczki, posypuję cynamonem i orzechami laskowymi. Smacznego


wtorek, 4 października 2016

Bułki razowe z pestkami dyni

Bułki razowe z dynią to kolejny przepis w ramach mojego dyniowego mini projektu. Robi się je bardzo szybko, nie trzeba długo czekać, aż wyrośnie ciasto, jednak najlepsze są tego samego dnia, ewentualnie nazajutrz. To takie bułki, kiedy pieczemy, gdy nie chcę się wychodzić z ciepłego domu do sklepu :) Pestki dyni dodaję też do środka ciasta, dzięki temu bułki są bogatsze w smaku i jeszcze zdrowsze, bo pestki zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe i witaminy (przede wszystkim E, B1, B2 i B6 oraz C i D). Do odmierzania wszystkich składników używam zawsze tej samej szklanki, dzięki temu mam pewność, że konsystencja ciasta będzie taka, jak powinna. Poniżej też znajdziecie kilka sposóbów na to, żeby skórka domowego pieczywa była chrupiąca i bardziej przyrumieniona. Dzień dobry Wszystkim!



Składniki:
1 szklanka mąki pszennej razowej
1 szklanka mąki pszennej
10 g świeżych drożdży
3/4 szklanki letniej wody
2 łyżki oleju z pestek dyni lub słonecznikowego
pół łyżeczki soli
2 duże garści pestek dyni

Mąki mieszam ze sobą w misce, dodaję sól. W łyżce wody rozpuszczam drożdże i wlewam do miski. Następnie stopniowo dodaję oliwę i wodę ciągle mieszając ciasto ręką. Powinno się delikatnie kleić. Dodaję 1 garść pestek dyni do środka ciasta i jeszcze chwilę je wyrabiam. Podsypuję lekko mąką i odstawiam do wyrośnięcia pod przykryciem na 45 min. 

Z ciasta formuję nieduże bułki, posypuję pestkami i odstawiam na blasze posmarowanej olejem. Znowu przykrywam je ściereczką i czekam 30 min, aż podrosną. W tym czasie rozgrzewam piekarnik do 230 stopni C. Bułki piekę przez 20 min, następnie zmniejszam temperaturę do 200 stopni i dopiekam jeszcze 5 min. Smacznego

*Aby utrzymać odpowiednią wilgotność podczas pieczenia na dno piekarnika dobrze jest wysypać kostki lodu lub spryskać jego wnętrze wodą. Kostki lodu można też ułożyć w naczyniu żaroodpornym i trzymać w piekarniku razem z piekącym się pieczywem. Dzięki temu w środku wytworzy się potrzebna para, dzięki której skórka pieczywa jest bardziej chrupiąca.