niedziela, 15 stycznia 2017

Szakszuka

Po 6 latach wcinania na śniadanie owsianki albo płatków jaglanych, na nowo odkrywam, jak smakują słone potrawy z rana. Tzn. nie myślcie sobie, że zupełnie porzuciłam pancakesy czy musli dla jajek i boczku i już nigdy nie zobaczycie tutaj żadnej propozycji lekkiego śniadania na słodko, aż tak to nie eksperymentuje! Po prostu perspektywa się zmienia zależnie od punktu leżenia. Dzisiaj coś dla bezglutenowców (tzn. jeśli bagietki zamienicie na łyżki :P) Szakszuka (shakshouka) to świeże spojrzenie na jajka. Potrawa, która narodziła się w północnych rejonach Czarnego Lądu jest ultra szybka, sycąca i na dodatek nie wymaga brudzenia talerzy, bo można ją wyżerać prosto z patelni. I chyba nie bez powodu oznacza  "bałagan", bo jedno na drugie wrzucamy cebulę, czosnek, pomidory i jajka - jak popadnie, gdzie bądź. No i co, żółtka się rozlewają, ser ciągnie, sos kapie, a bagietki kruszą, czyli jeden wielki burdel. Dobra, jemy! 


Składniki:
puszka krojonych pomidorów
2 ząbki czosnku
pół drobno posiekanej cebuli
3 jajka (od szczęśliwych kur ofc.)
odrobina twardego startego sera, np. grana padano
sól i pieprz
2 łyżki oliwy z oliwek
szczypiorek
bagietki

Bagietki kroję na małe kawałki i podpiekam w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni C przez 3-4 minuty. Na patelni rozgrzewam oliwę i podsmażam cebulę z wyciśniętym przez praskę czosnkiem. Dodaję pomidory, solę, pieprzę i mieszam. Czekam, aż trochę odparuje sok. Na tak zredukowane pomidory, wbijam jajka i smażę 1 minutę. Po tym czasie przykrywam patelnię pokrywką i czekam, aż białko jajek się zetnie. Idealny moment jest wtedy, gdy białko jest już białe, a żółtko pozostaje wciąż płynne :D Na koniec posypuję szakszukę serem i świeżym szczypiorkiem. Smacznego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz