Truskawki rozgościły się na dobre w naszym domu. Są towarzyszem śniadań, składnikiem obiadu i dodatkiem do kolacji. Ich fenomen polega chyba na tym, że zawsze są tak krótko i człowiek się nawet nie spostrzeże kiedy, a znowu trzeba na nie czekać cały rok... Nie marnując ani chwili, dzielę się z Wami przepisem na ciężkie, mocno czekoladowe brownie, które uzupełnia nic innego jak świeża i aromatyczna truskawka. Dziś w wersji domowej frużeliny.
Brownie:
kostka masła (200g)2 tabliczki czekolady deserowej
3 jajka
pół szklanki cukru
1 łyżka mąki tortowej
Do wysmarowania formy:
kawałek masła
niewielka ilość mąki
Frużelina truskawkowa:
4-5 garści truskawek
3 łyżeczki cukru
łyżeczka mąki ziemniaczanej
2 łyżki zimnej wody
pół łyżeczki żelatyny
Masło roztapiam w rondlu wraz z czekoladą, nie doprowadzam do wrzenia. Jajka ubijam mikserem wraz z cukrem na jasną puszystą masę. Dodaję po kolei jajka i mąkę oraz lekko przestudzone masło z czekoladą. Całość mieszam już delikatnie łyżką. Do formy wysmarowanej masłem i posypanej mąką, przelewam ciasto czekoladowe. Piekę je w 165 stopniach C przez 25 min.)
Truskawki zasypuję cukrem w garnku i podgrzewam na małym ogniu. Puszczą dużo soku. Mąkę rozrabiam w łyżeczce zimnej wody i mieszając, dodaję do truskawek i zmniejszam ogień do minimum. Żelatynę mieszam w łyżce wody i odstawiam do napęcznienia na ok 10 min. Po tym czasie dodaję ją do gotujących się truskawek i mieszam. Całość podgrzewam jeszcze chwilę, ale trzeba uważać, aby nie doprowadzić frużeliny do wrzenia. W miarę jak będzie stygła, będzie się stawać coraz bardziej gęsta. Gdy ciasto ostygnie, kroję je na spore kwadraty i polewa jeszcze lekko ciepłą frużeliną.
Smacznego :)
cudo!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń