niedziela, 15 kwietnia 2018

Gdzie zjeść - Włochy północne (jezioro Garda, Werona, Wenecja)

Po pierwsze pizza! 

Szybka akcja. Bilety x 3, nocleg x 3 i po dwóch godzinach lotu ponad chmurami, jesteśmy w jedzeniowym raju. Naszą marcową podróż po północnej części Włoch rozpoczęliśmy od cyplu Sirmione wcinającego się na kilka kilometrów w południowy brzeg jeziora Garda. Główną atrakcją tego miejsca jest XIII-wieczny zamek (Scaliger Castle) oraz pozostałości rzymskich budowli z IV-V w. p.n.e. Zamek Scaligierich jest otoczony fosą, a po przekroczeniu jego bram wpada się w gąszcz uliczek, które prowadzą nad sam brzeg Gardy. Na końcu cypla znajdują się także siarkowe źródła Boiola, w których napotkaliśmy taplających się ludzi ;) Sirmione słynie z uzdrowiskowych term, gdzie woda czerpana jest z głębokości osiemdziesięciu metrów pod ziemią.

W Sirmione zjedliśmy też pierwszą pizzę podczas tej podróży. Nasze polskie żołądki nie rozumiejąc jeszcze, że znajdują się na południu Europy, domagały się jedzenia akurat w czasie, gdy większość restauracji i trattorii we Włoszech była pozamykana. Na pytanie co jemy jako pierwsze, padła odpowiedź chórem - pizzę, więc zaczęliśmy poszukiwania miejsca, w którym upieczą dla nas cienką, idealnie chrupką pizze. Nasz wybór padł na niepozornie wyglądający z zewnątrz lokal z małym ogródkiem przed wejściem. Pizze okazały się szczodrze wypełnione dodatkami (wybraliśmy dwie opcje: ze speckiem i salami), obsługa miła i pomocna, a ceny niepowalające z nóg.

Crazy Bar
Piazza Campiello 3, 
Sirmione






Po drugie pasta! i risotto.

Podobno, aby przekonać się czy w danym miejscu podają dobrą pizzę, należy zamówić wyłącznie margheritę. Dzięki tak podstawowym dodatkom, jak sos pomidorowy i ser, możemy poznać, czy mamy do czynienia z prawdziwym arcydziełem. Nie wiem po czym rozpoznać dobry makaron, ale nie oszukujmy się - jeśli chodzi o włoskie żarcie - nie mam wygórowanych wymagań ;) Makaron al dente utytłany w kremowym sosie i świeże dodatki to wszystko czego mi potrzeba do szczęścia. Podczas naszego kilkudniowego pobytu na pastę zdecydowałam się dwukrotnie; było to ravioli i spaghetti. W obu przypadkach (a szczególnie ravioli de porcini w Le Cantine de l'Arena) bardzo mi smakowały. I to na pewno nie była zasługa kolejnych kieliszków wina.

Le Cantine de l'Arena
Piazzetta Scalette Rubiani
Verona

Na zdjęciu ravioli wypełnione delikatnym nadzieniem z borowikowych, polane sosem z gorgonzoli i podane z chrupiącymi kawałkami boczku. W tle oczywiście... pizza :D

Jadąc wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Garda koniecznie zatrzymajcie się w punkcie widokowym w mieście Malcesine. Widok na ogromną taflę jeziora, wokół którego majestatycznie wznoszą się Alpy, zapiera dech. Samo miasto jest położone na wzniesieniu, a jednym z jego ciekawszych atrakcji jest zamek, nikogo innego, jak znowu Scaligieri (powodziło się w tym XIII w... ;)). W Malcesine znajdziecie mnóstwo trattorri z ogródkami wychodzącymi na jezioro, pomocną obsługę i świeże ryby.

Ristorante Capri
Via D. Turazza 9
Malcesine

Spaghetti ragout - cienkie nitki makaronu z sosem pomidorowym i mielonym mięsem wołowym.
W tle gnocchi quattro fromaggi.

Nie jadłam w życiu często risotto, ale wiem jak dobrze może smakować. Choć nie jest to najbardziej apetycznie wyglądające danie, jakie można sobie wyobrazić, warto na chwilę (ale tylko chwilę!) porzucić dla niego pizze i pastę. Risotto, które zamówiłam na kolację w Wenecji było przyrządzone na bulionie z owoców morza, bardzo aromatyczne i delikatne w smaku.

Timon bar
Fondamenta Misericordia 2591
Wenecja 


Wielgachne krewetki z lekko gotowanymi warzywami i ryżem. Patrzcie na tą miskę z drewna!

Po trzecie lody...!
 






O włoskich lodach pisano już chyba wiersze, więc opisy wydają mi się tutaj zbędne. Pistacjowe - tych zjedliśmy najwięcej - były takie, jak powinny być, czyli w brudno, zielono-szarym kolorze, z wyraźnie wyczuwalnym orzechowym smakiem. Sorbety odświeżające i kwaśne, a czekolada naprawdę czekoladowa. Gelato italiana można jeść kilogramami!

A co jeśli macie ograniczony budżet i nie chcecie wydać fortuny na mrożoną pizzę przy placu św. Marka albo w okolicach Mostu Rialto? Wybierzcie się do jednego z supermarketów, kupcie długo dojrzewające wędliny, kilka rodzajów twardego i miękkiego sera, butelkę białego wina za 2 euro i zróbcie sobie kolację w wynajętym mieszkaniu. Fajnym rozwiązaniem są też mini kanapki z bagietek, podawane z różnymi dodatkami: pastami jajecznymi i rybnymi, prosciutto, orzechami i serami.

Osteria Monte Baldo
Via Rosa 12
Werona


"Spoko, jest już po 12:00, możemy pić" ;)

Pyszną, chrupiącą pizzę prosto z pieca dostaniecie w Wenecji praktycznie co kawałek.
Na zdjęciu wcinamy lunch za 2 euro, majtając nogami nad jednym z kanałów.



Wybierając się w rejon północnych Włoszech, jeśli macie trochę więcej czasu, zboczcie z utartego przewodnikowego szlaku. Omińcie balkon Julii w Weronie - naprawdę nie warto. Za to wstańcie wcześniej rano i popłyńcie ze starej części Wenecji na kolorową wyspę Burano. Nie stójcie w kolejce, żeby strzelić sobie selfie na najbardziej znanym moście w w Wenecji, tylko posiedźcie nad brzegiem przejrzystej i krystalicznie czystej Gardy, gapiąc się na góry. W końcu nie samym jedzeniem żyje człowiek :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz